elig elig
512
BLOG

Pięć miesięcy z Fukushimą - anatomia kłamstw (replay)

elig elig Technologie Obserwuj notkę 2

 Przedwczoraj, 11.08 minęło dokładnie pięć miesięcy od tragicznego trzęsienia ziemi oraz tsunami, które spustoszyło wybrzeża Japonii.  W szczególności zniszczyło ono jedną z dwóch elektrowni atomowych, położonych w pobliżu miasta Fukushima, a mianowicie Daiichi.  Od samego początku właściciel siłowni, koncern TEPCO, a także i rząd japoński robiły wszystko, by ukryć prawdziwe rozmiary katastrofy oraz jej przyczyny.  Informowano, że wszystkiemu winne było tsunami, które zalało generatory, pozbawiając prądu system chłodzenia reaktorów.  W dniu 11.08 w dzienniku "Asia Times" ukazał się artykuł Davida McNeilla "What Happened in Fukushima"  /TUTAJ/, w którym stwierdza się, w oparciu o opinie fachowców, że to już samo trzęsienie Ziemi spowodowało uszkodzenie systemów i utratę chłodziwa.  Gdy nadeszło tsunami, rdzenie wszystkich trzech reaktorów właśnie się topiły.
  Władze przez trzy miesiące nie chciały przyznać, że doszło do stopienia rdzeni, a komory ciśnieniowe w których się znajdowały zostały podziurawione i co najmniej część stopionego paliwa z nich wyciekła.  Dopiero w czerwcu uznano to oficjalnie.  Milczano też na temat pożarów w basenach ze zużytym paliwem oraz skutków trzech wybuchów do których doszło w reaktorach w dniach 11-15.03, a zwłaszcza bardzo silnej eksplozji w reaktorze nr 3, która rozrzuciła kawałki prętów paliwowych po okolicy.  Dopiero pod koniec kwietnia opublikowano pierwsze zdjęcia zniszczonej elektrowni.
  Gdy minęła fala pierwszych doniesień na temat awarii, starano się wyciszyć temat podając kilkudziesięciokrotnie zaniżone dane na temat skażenia radioaktywnego i cenzurując media, a nawet Internet.  Wyznaczono zaledwie 20 km strefę ewakuacji, podczas, gdy Amerykanie nakazali swoim obywatelom trzymać się co najmniej w odległości 50 mil /80 km/ od Daiichi.  Propaganda nie ma jednak wpływu na substancje promieniotwórcze.  One cały czas wydobywają się ze zniszczonych budynków i skażają wszystko wokół.  Na jaw wychodzi coraz więcej niepokojących rzeczy.  Oto kilka informacji z sierpnia:
  Na początku miesiąca w budynku reaktora nr 1 odnotowano obecność  skażenia rzędu 5 Sv/godz.  To oznacza, że ktoś, kto znajdzie się akurat tam otrzyma śmiertelną dawkę w 10-15 minut.  W innych budynkach odnotowano skażenia rzędu 2 Sv/godz.  Co więcej w rurze wentylacyjnej pomiędzy reaktorami 1 i 2 wykryto skażenie aż 10 Sv/godz.  Łatwo sobie wyobrazić, jak bardzo skażone jest powietrze wydobywające się stamtąd do atmosfery.  W odległości 4 km od reaktorów znaleziono miejsca w których skażenie radioaktywnym cezem wynosiło 21,2 mln Bq/m2, a jodem 166 mln Bq/m2.  To znacznie więcej niż w słynnym "czerwonym lesie" tuż kolo reaktora w Czarnobylu.  Na polach ryżowych koło miasta Fukushima w odległości 30-40 km od elektrowni skażenie cezem wyniosło 2,275 mln Bq/m2.  W pobliżu Czarnobyla ewakuowano mieszkańców  już przy 1,48 mln Bq/m2.  Wiele "gorących plam" znaleziono też w promieniu 100-300 km, także w Tokio i okolicach.  Wszędzie pomiary dokonywane przez mieszkańców i niezależne organizacje dawały wielokrotnie wyższe wyniki niż podawane oficjalnie przez władze.  Jest też problem skażonej wody.  Nikt nie wie ile przedostało się do Pacyfiku i wód gruntowych.  Na terenie elektrowni znajduje się jej obecnie 120 tys. ton, o 40 tys. ton więcej niż dwa miesiące temu.  Wczoraj podano, że w Egipcie wykryto, iż transport japońskiej elektroniki jest skażony radioaktywnie, a Rosja odesłała z powrotem samochody z Japonii, gdyż ich radioaktywność wynosiła 17 mikrosievertów/godz.
  Czemu służy całe to ukrywanie prawdy?  Po pierwsze, lobby atomowemu, bardzo silnemu w Japonii.  Z 54 japońskich reaktorów 37 jest obecnie wyłączonych.  Cała ta gałąź energetyki jest zagrożona upadkiem.  Po drugie, rząd japoński nie chce więcej ewakuacji.  Pragnie, by mieszkańcy skażonych terenów pozostali tam, gdzie są.  Stawia na usuwanie radioaktywności metodą zdejmowania wierzchniej warstwy gruntu.  Prawda jest jednak taka, że próbowano tego w okolicy Czarnobyla bez pozytywnych skutków.  Tu sytuacja jest jeszcze gorsza bo silny wyciek radioaktywności wciąż trwa.  Nie oznacza to jednak, że przez te pięć miesięcy zupełnie nic nie zrobiono.  TEPCO oznajmiło, że w ostatnią środę uruchomiono system chłodzenia w basenie ze zużytym paliwem w reaktorze nr 1.  Podobno teraz wszystkie te baseny maja już takie systemy.  Zainstalowano urządzenie do odkażania wody za pomocą zeolitu, ale działa ono na 2/3 wydajności.  "Nasz Dziennik" doniósł, że rozpoczyna się właśnie montaż namiotu z poliestru nad reaktorem nr 1.  Ma on ograniczyć promieniowanie.  Jego ukończenie planuje się na koniec września.  Mimo to widać wyraźnie, ze katastrofa w Fukushimie wcale się jeszcze nie zakończyła, a jej skutki będą trwać przez tysiące lat.
  Osoby zainteresowane tą tematyką zapraszam na stronę Enenews.com  /TUTAJ/.  Polecam tez interesujący reportaż ze strefy skażonej wokoł elektrowni Daiichi  /TUTAJ/.

  Notka ta ukazała się w portalu Niezalezna.pl.

  Zachęcam do czytania moich blogopism.  Linki - /TUTAJ/.
  

elig
O mnie elig

stara, tłusta, goła i wesoła (http://naszeblogi.pl/blog/196) (http://niepoprawni.pl/blog/6206)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie