Przedwczoraj /01.02/ okazało się, że Rosjanie zgubili wojskowego satelitę. Nie udało się nawiązać z nim łączności i według Amerykanów wszedł on na zbyt niską orbitę. Fakt braku kontaktu potwierdził dowódca Wojsk Kosmicznych Federacji Rosyjskiej gen. Oleg Ostapienko. Zainteresowałam się, co to za wojska? Okazało się, że Rosja jest jedynym krajem na świecie, który ma w swej armii taką samodzielną formację. Zajmuje się ona obroną antybalistyczną, wykrywaniem zagrożeń stwarzanych przez obce satelity, statki szpiegowskie i pociski balistyczne, a także dowodzeniem statkami kosmicznymi i kierowaniem satelitami i kontrolowaniem ich.
Te Wojska Kosmiczne mają jednak pecha i w czasie ostatnich dwóch lat zaliczyły trzy poważne wpadki. Pierwsza miała miejsce 12.02.2009 r., kiedy to rosyjski wojskowy satelita o masie jednej tony zderzyl sie z jednym z satelitów systemu Irydium. Druga zdarzyła się w grudniu 2010, gdy rakieta z trzema satelitami sysytemu Glonass na pokładzie wpadła do oceanu koło Hawajów. Trzecia to ta przedwczorajsza.
Mogłoby się wydawać, że wszystko to jest odległe od Polski. Nieprawda !!! W roku 2009 powstał w obwodzie kaliningradzkim ośrodek pomiarowo-dowódczy dla kierowania satelitami. Do Wojsk Kosmicznych Federacji Rosyjskiej mamy więc całkiem niedaleko.
Rozszerzona wersja tej notki jest /TUTAJ/.
Namawiam do czytania moich blogopism. Linki - /TUTAJ/.
