Od paru dni można przeczytać w prawicowej publicystyce wyrazy daleko idącego potępienia t.zw. EuroPride, czyli międzynarodowej parady homoseksualistów. Jeśli wierzyć dziennikarzom i blogerom, impreza ta grozi ogólnym upadkiem wartości moralnych oraz powszechną rują i porubstwem. W piątkowej "Rzeczypospolitej" przeczytałam, że do urzędu miasta wpłynęlo cztery tysiące protestów przeciw tej paradzie i tysiąc listów popierających ją.
W tym stanie rzeczy postanowiłam się udać na Plac Bankowy, pogapić się na tę imprezę i ewentualnie dać się zdemoralizować przez nią. Pierwsze, co zwróciło moją uwagę, to ogromna ilość policji. Z okien tramwaju zobaczyłam w Ogrodzie Saskim jej liczne odwody. Był tam nawet patrol policji konnej. Na samym placu policji też było sporo, z nieznanych przyczyn obstawiła ona kordonem przystanek tramwajowy. Uczestnicy parady zbierali się koło pomnika Słowackiego, stała tam też jedna z platform. Pozostałe dziewięć parkowało wzdłuż Senatorskiej. Koło godziny pierwszej na placu było ok. 1000 osób, lecz wciąż nadciągały nowe grupy, m. in. chór gejów z Londynu i grupa mlodych socjalistów z czerwonymi sztandarami.
Ja i wiekszość innych gapiów ulokowaliśmy sie w zacienionym miejscu koło Hotelu Saskiego i z zainteresowaniem oczekiwaliśmy dalszego ciągu wydarzeń. Ten nastąpił wkrótce po13:00, kiedy to od strony ul Królewskiej nadciągnęła ponad stuosobowa grupa przeciwników parady uzbrojona w jajka. Zaczęła ona obrzucać nimi platformy stojace przy Senatorskiej. Zaraz jednak zmobilizowała się policja i otoczyła tych manifestantów szczelnym kordonem uniemozliwiając im dalsze działania. Tylko osoby z dużym transparentem, głoszącym m. in. "To nie demokracja - to Sodoma i Gomora" wydostały się z tego okrążenia.
W oczekiwaniu na wyruszenie parady rozmawiałam z innymi i zauważyłam, że mężczyźni odnosili się wrogo do "tych pedałów", natomiast kobiety skłonne były ich traktować jak upośledzone dzieci. Jedna z pań tłumaczyla mi nawet: "A gdyby pani urodziło sie dziecko z tymi skłonnościami, to co, zabiłaby je pani?" Oburzenie wywoływal fakt, ze kilku uczestników parady niosło polskie flagi. Powszechnie uważano, iż hańbią oni je w ten sposób. Nie spotkałam nikogo wsród przyglądających się imprezie, kto by sądzil, że homoseksualizm jest powodem do dumy.
Wreszcie po godz 13:45 parada ruszyła. Na pierwszej platformie jechali politycy SLD, w szczególności Ryszard Kalisz i Marek Borowski. Ten ostatni przedstawiał się wszem i wobec jako "przyszły prezydent Warszawy". Na jednej z dalszych zauważyłam, ku swemu zdziwieniu bardzo liczna grupę działaczek Partii Kobiet. Poza tym na platformach jechały zespoły muzyczne i tancerze, co ciekawe, ubrani na ogół stosunkowo skromnie. Ten. kto liczyl na gołych facetów z piórkami w tyłkach, pewnie się zawiódl. W pochodzie szło na moje oko ze dwa, góra trzy tysiące osób. Były liczne grupy ze Szwecji i Anglii, a nawet reprezentanci Vancouver, Nowego Jorku i Meksyku.
Publicznośc odnosiła sie do tego wszystkiego raczej spokojnie, traktujac uczestników imprezy jako ciekawe okazy, na które warto popatrzeć i sfotografować je. Nieliczni nieśli tabliczki z napisami "Homo - Stop" Na rogu Marszałkowskiej i Świetokrzyskiej kilkudziesieciosobowa grupa z NOP urągała gejom. Parada szła cały czas otoczona kordonem policji. Z pierwszej platformy politycy /zwłaszcza Borowski/ wygłaszali krótkie przemówienia. Gdy dotarliśmy do Alej Jerozolimskich, pochód skręcil w stronę Nowego Światu, ja zaś pojechalam autobusem w przeciwnym kierunku.
Jakie są moje wrażenia po tej całej imprezie? Moim zdaniem potwierdza ona tezy mojej dawnej notki z 02.08.2009 "Geje, czyli zawracanie głowy" /TUTAJ/. Sadzę nadal, że nie ma powodu, by się zbytnio przejmować tym, co robią homoseksualiści i nie należy ulegać żadnej propagandzie na ich temat. Widać jednak, że jest w społeczeństwie wyraźny głód ciekawych, barwnych i wesołych imprez plenerowych. Czy polska prawica, zamiast narzekać na gejów i wyolbrzymiać ich znaczenie, nie mogłaby zorganizować jakiejś radosnej imprezy pod słusznymi hasłami?
Zachęcam do czytania moich blogopism. Linki - /TUTAJ/.