Trzeba powiedzieć, że los Mariusza Kamińskiego zaczyna do złudzenia przypominać dzieje samego Lecha Kaczyńskiego. Ten ostatni został mianowany ministrem sprawiedliwości przez Jerzego Buzka 12 czerwca 2000 r. Zabrał się z energią do zwalczania przestepczości i wkrótce zyskał sławę dzielnego szeryfa.
Niestety, jego bezkompromisowość naruszała interesy różnych mafii i skorumpowanych polityków. Nieodporny na naciski Buzek zdymisjonował Lecha Kaczyńskiego 4 lipca 2001, po nieco ponad roku urzędowania. Ludzie jednak zapamiętali dobrze, kto chciał bronić ich przed przestepcami.
W trochę ponad półtora roku później Lech Kaczyński został wybrany prezydentem Warszawy, a w cztery i pół roku później - prezydentem Polski. Już dzisiaj jedna z blogerek, pani Pyzol, zastanawiała się w swoim komentarzu, czy Mariusz Kamiński nie byłby czasem dobrym kandydatem na prezydenta. Wydaje się to na razie trochę przedwczesne, ale niewykluczone, że dzisiejsza niesprawiedliwa i bezprawna dymisja, może sie okazać przepustką do historii dla Kamińskiego /tak, jak to było z Kaczyńskim/.