Polański i Dunikowski to dwaj wybitni twórcy, których łączy tylko jedno - obaj popełnili ciężkie zbrodnie, za które nie zostali ukarani.
Sprawa Polańskiego jest powszechnie znana: W 1977 roku upił on i zgwałcił trzynastoletnią dziewczynkę. Gdy stało się jasne, że nie uniknie on kary za swój odrażający czyn, uciekł z USA i od tej pory przez 31 lat mieszkał we Francji, kontynuując z powodzeniem karierę filmowca. We wrześniu 2009 Polański został aresztowany przez szwajcarską policję, ale jest mało prawdopodobne, że poniesie zasłużoną karę.
W styczniu 1905 roku znany już wtedy rzeźbiarz Xawery Dunikowski zamordował malarza Wacława Pawliszaka. Wyglądało to następująco: Gdy Dunikowski jadł obiad w warszawskiej restauracji, wpadł do lokalu wściekły Pawliszak i chciał uderzyć Dunikowskiego w twarz. Wtedy rzeźbiarz wyjął rewolwer i zastrzelił malarza. Było to niewatpliwe morderstwo. Pawliszak był nieuzbrojony, a ponadto chorował ciężko na gruźlicę kręgosłupa. Nie stanowił więc żadnego zagrożenia i nie było mowy o obronie koniecznej. Dunikowski został aresztowany i zwolniony za kaucją 2000 rubli. Groziło mu co najmniej kilkanaście lat katorgi, ale na jego szczęście wybuchła rewolucja 1905-ego roku i rzeźbiarz nie został ukarany za swoją zbrodnię.
W obu przypadkach charakterystyczna jest reakcja środowisk twórczych. Obecnie filmowcy organizują różne akcje w obronie Polańskiego. Co się zaś tyczy Dunikowskiego, to nie został on usunięty z żadnego stowarzyszenia twórców i mógł spokojnie dalej uczyć rzeźby w Szkole Sztuk Plastycznych, mimo, że cała Warszawa wiedziała, iż jest on mordercą. To przemilczanie trwa do dzisiaj. Czasem pojawiają się w prasie wzmianki na ten temat, a w 1994 r. reż. Krzysztof Nowak-Tyszowiecki nakręcił nawet film dokumentalny "Tajemnica pana X" opisujący tę sprawę. Jest ona jednak wciąż mało znana.
Muszę jednak powiedzieć coś, co z pewnością nie spodoba się żadnemu moraliście. Bezkarność obu artystów okazała się bardzo korzystna dla kultury polskiej i światowej. Gdyby Dunikowski poszedł na katorgę, to nie mielibyśmy pomnika Dietla w Krakowie, ani pomnika Powstańców Śląskich na Górze Świętej Anny. Gdyby Polański siedział /jak powinien/ w amerykańskim więzieniu to nie nakręciłby filmu "Pianista", za który otrzymał Oscara i Złotą Palmę w Cannes. Społeczeństwo polskie i światowe zyskało na tym, że zbrodnie nie zostały ukarane.
Nie wiadomo, co robić z tym fantem? Z jednej strony wybitny talent nie może zwalniać artystów od odpowiedzialności za swoje czyny /oni by tego chcieli i dlatego chętnie 'kryją' przestępców ze swojego grona/, zaś z drugiej ich bezkarność bywa korzystna dla wszystkich /oprócz oczywiście ofiar ich przestępstw/.
Możemy się tylko pocieszać, że nie jest to wyłącznie problem polskich twórców. Znany włoski malarz Caravaggio również zabił człowieka /jak Dunikowski/ i musiał uciekać i się ukrywać /jak Polański/. Słynny poeta francuski Villon był bandytą. Trzeba się pogodzić z tym, że dar wielkiego talentu nie jest nagrodą za zasługi.